**James**
Po krótkim jak na mnie biegu wróciłem do domu. Żona siedziała w kuchni i coś gotowała. Była godzina 11 a Sophie jeszcze siedziała w pokoju. Ta sprawa z tym całym Nathan'em mocno śmierdzi. Po rozmawiałem na ten temat z żoną. Jej reakcja była dość podobna do mojej. Po paru minutach córka zeszła na dół.
- Usiądziesz? Musimy porozmawiać... - powiedziałem - Sophie ! Słyszysz mnie ?!
-Tak, tak...
- Chciałbym z tobą porozmawiać na temat wczorajszego dnia
- Nie mam czasu . Przyjdę za jakiś czas ..-wychodziła z kuchni, ale stanąłem jej w przejściu
- Idziesz do tego Nathan'a ...- spojrzałem na nią
- Może .. -odwróciła wzrok .
- Zabraniam ci !
- Nie masz prawa ! - podniosła ton
- Mieszkasz pod moim dachem , więc jednak mam ...
-To ja się wyprowadzam ! - pobiegła na górę.
- Tylko spróbuj ! - krzyknąłem
- A spróbuję ! - trzasnęła drzwiami .
- Co ty narobiłeś ... Miałeś z nią spokojnie porozmawiać ...- powiedziała moja żona
- Tak tak, wszystko moja wina! - poszedłem do sypialni
Jakiś czas później, godzina 22.30
Ruszyłem piechotą na miejsce spotkanie. Droga zajęła mi 10 minut. Miałem jeszcze 20 minut, więc usiadłem na ławce i patrzyłem w gwiazdy. Przeliczyłem banknoty. Dokładnie 450 dolarów znajdowało się z białej kopercie. Minęło kolejne 5 minut i Danny siedział już obok mnie. Podał mi dość dużą kopertę. Sprawdziłem zawartość. Wszystko się zgadzało, broń i papiery wystawione na Paul'a Rader'a. Kiedy zakończyliśmy wymianę każdy rozszedł się w swoją stronę. Poszedłem wypróbować broń. Miałem 3 pełne magazynki. Znalazłem idealne miejsce na "strzelnicę", czyli gdzieś w lesie za miastem. Przyszedłem do domu, zgarnąłem auto i pojechałem tam. Wyciągnąłem z auta jakieś stare butelki, puszki. Wszystko poustawiałem i zacząłem strzelać. Pistolet, który zakupiłem to Walther PPK. Moja celność nie pogorszyła się, więc było dość dobrze. Około godziny pierwszej w nocy wróciłem do domu i po cichu sprawdziłem czy każdy śpi. Sophie nie było w jej pokoju. Czyżby uciekła? Nie wiem. Poszedłem spać.
**Max**
Było mi głupio. Brat posądzony o morderstwo tej kobiety, ucieka. A ja nie potrafię ojcu wytłumaczyć, że to nie on. I do tego jeszcze to Abby musi prowadzić tą cholerną sprawę! Ygh... Muszę iść do pracy... Dzisiaj sprawa tej dziewczyny, która posądzona jest o morderstwo siostry. Wszystkie dowody świadczą o jej winie. Ale jaka jest prawda? Tego to ja nie wiem. Ja wykonuję tylko swoją pracę. Podjechałem pod pierwszą lepszą kawiarnię i kupiłem kawę na wynos. Dziesięć minut później byłem już w sali sądowej. Byłem pewny swoich argumentów. Rozprawa się zaczęła.
- Wysoki sądzie, ławo przysięgłych. Dzisiaj sprawa tyczy się brutalnego zabójstwa Ann Mazursky, polki. Oskarżoną jest jej siostra, Juliet Mazursky. Oskarżam Juliet Mazursky o to, że 8 dnia obecnego miesiąca siedząc w kuchni z Ann wyciągnęła nóż i 4 razy pchnęła ją nim. Później odcięła jej palce lewej ręki. Za popełnioną zbrodnię żądam kary 18 lat pozbawienia wolności. - zacząłem wstępne przemówienie. Następnie wypowiedział się adwokat Ann. Rozprawa trwała dość długo. Ostatecznie Ann została skazana na 10 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Uważałem ten wyrok za zbyt łagodny, ale to nie ja o tym decyduje. Teraz pojechałem do kancelarii. Musiałem dzisiaj wykonać całą papierkową robotę, jutro mam trzy rozprawy, więc z sądu za szybko nie wyjdę. Musiałem napisać wstępne mowy. Praca prokuratora nie należy do tych przyjemnych. Wręcz przeciwnie. Często trzeba postawić ludziom niewinnym zarzuty, które później okazują się być bezpodstawne. Trzeba wysłuchiwać tych wszystkich wyzwisk i tym podobnych. Reszta dnia minęła dość szybko, moja żona przywiozła mi kawę, ja siedziałem nad tymi sprawami na jutro. Miałem nadzieję, że zarzuty które postawić mam jednej z osób są bezpodstawne. Mianowicie chodziło o zabójstwo współpracownicy. A właściwie sekretarki. Mam nadzieję, że nie stanie się najgorsze w kwestii mojego brata, czyli Abby nie znajdzie go i nie będę musiał prowadzić jego sprawy...
**Sophie**
Już jutro mój 1. dzień szkoły . Trochę się denerwuję , bo nie wiem kogo tam poznam i jak w niej jest . Jakie panują tam zasady między innymi .
Nie zamartwiałam się tym dłużej i zabrałam się za ubieranie w świeży strój . Muszę przyznać , że zaczęło zależeć mi na Nathan'ie . Jest słodki , uczynny i zabawny . Wybaczę mu tą sprawę z pudłem .
Po dłuższej chwili zastanowienia wybrałam wygodny i jednocześnie bardzo podkreślający moje długie , zgrabne nogi , zestaw .
długie , zgrabne nogi , zestaw .
zestaw . Może i nie w moim stylu ,ale czas na coś nowego ! Czas na zmiany ! Dzisiejszy dzień wykorzystam na uzupełnienie mojej szafy , bo nie wiele w niej mam . Kilka bluzek , spodni , bluz ,bielizna - nie koniecznie takie jakie wolałabym wziąć .
Wykonałam poranną toaletę i poszłam na dół spożyć śniadanie .
Na dole , w kuchni siedział ojciec z matką i o czymś rozmawiali . Nigdy tego nie robiłam , lecz spróbowałam podsłuchać ich wymiany zdań .
- Ona jest niemożliwa ! - krzyknął ojciec - Mieszkamy tu kilka dni , a ona już całuje się z sąsiadem ! Musimy z nią porozmawiać ...
- Kochanie , ona ma 17 lat... -zaczęła , lecz nie było dane jej skończyć .
- Popierasz to zachowani !? - rzucał się ojciec .
-Niczego takiego nie powiedziałam ! - zastrzegała się matka - Po prostu mógł wpaść jej w oko . Ma 17 lat . Nie jest mała dziewczynką ...
- Ale nie jest też dorosłą i odpowiedzialną kobietą ... Jest dzieckiem ! - znowu przerwał jej mój tata .
- Ehh... Ja uważam , że jest odpowiedzialna . Miłość nie jest taka zła ... Musisz w końcu zrozumieć , że kiedyś nadejdzie czas kiedy będziesz musiał ją oddać innemu mężczyźnie . Mało prawdopodobne jest to ,że pójdzie do zakonu ... - zabrała się za zmywanie - Ale jestem za tobą ... - cisza .
Delikatnie zeszłam całkowicie po schodach i wparowałam do kuchni . Ojciec coś tam do mnie gadał , ale ja jedynie wyjęłam jabłko z lodówki i zaczęłam jeść .
- Sophie ! Słyszysz mnie ?!
-Tak, tak... -popatrzyłam na zegarek .
- Chciałbym z tobą porozmawiać ... - bla , bla , bla .
- Nie mam czasu . Przyjdę za jakiś czas ..-już wychodziłam z kuchni, gdy ojciec zasłonił mi przejście .
- Idziesz do tego Nathan'a ...- popatrzył na mnie .
- Może .. -odwróciłam wzrok .
- Zabraniam ci ! - krzyknął.
- Nie masz prawa !
- Mieszkasz pod moim dachem , więc jednak mam ... - syknął .
-To ja się wyprowadzam ! - warknęłam i pobiegłam na górę .
- Tylko spróbuj ! - biegłam szybciej , aby nie mógł mnie złapać .
- A spróbuję ! - trzasnęłam drzwiami .
- Co ty narobiłeś ... Miałeś z nią spokojnie porozmawiać ...- usłyszałam zawiedziony głos matki .
Bez zastanowienia zaczęłam pakować kilka swoich rzeczy . Postanowiłam iść do Sykes'a . On na pewno mnie przygarnie .Zrobię to jednak w nocy . Nie chcę tracić czasu na zbędne krzyki .
Czas zleciał mi szybko . Przez te kilka godzin odświeżyłam się i przebrałam w coś innego .
Już wymykałam się z domu , gdy światło w przedpokoju się zaświeciło .
- Sophie ? - usłyszałam głos brata .
- Wystraszyłeś mnie .. - odetchnęłam z ulgą .
- Co ty wyprawiasz ??! - krzyknął.
-Ciii..- uciszałam go - Nie martw się , wrócę ... - ucałowałam jego malutką główkę i wyszłam .
**Nathan**
Cały dzień spędziłem na wydawaniu kasy z karty ojca Alice . Nieźle się bawiłem . Musiałem uzupełnić zapasy gumek . Dzisiaj planuję ostrą zabawę z kilkoma panienkami . Dobry seks grupowy poprawi mi humor . Tego dnia w ogóle nie widziałem Alice . Nie ! Nie martwię się ... Po prostu ... Jest moim celem , znaczy cała jej rodzina jest , ale ona dała i mam nadzieję , że da jeszcze więcej informacji .
Wracając do zabaw . Moje panienki już przyszły . Igraszki trwały w najlepsze gdy zadzwonił dzwonek do drzwi .
-Kurwa ...Kogo niesie o .. - spojrzałem na zegarek - O...23.12 ?! - wstałem .
- Oo... - jęk niezadowolonych pań .
- Kochane zaraz wracam ... - szybko pomknąłem na dół i otwarłem drzwi .
-Alice ? - zdziwiłem się - Co ty tu ..
- Przenocuj mnie ... W domu się pokłóciłam i nie chcę tam być . Wiem , że to żadna różnica , bo dzieli nas zaledwie kilkanaście metrów , ale nie chcę dzielić z nimi , a w szczególności z nim - domyśliłem się , że chodzi o ojca - domu ...
- Emm... No jasne ... Wejdź ... - wpuściłem ją - Poczekaj tu ... Usiądź na kanapie , za 5 minut jestem .. - pobiegłem do moich kotków i przekazałem im tą okropną wiadomość . Szybko się zebrały i nie postrzeżenie wyszły .
Był do mój pierwszy raz ,kiedy zapłaciłem , a w pełni nie skorzystałem z usług .Tak na prawdę to wcale się nie rozkręciliśmy .
Ubrałem się i zszedłem do Alice . Dziewczyna siedziała skulona na sofie . Bez zastanowienia usiadłem obok niej . Mam szansę - pomyślałem . Przysunąłem się i delikatnie przytuliłem .
- Co się stało ?- zapytałem udając , jakby mnie to interesowało . Zapłaciłem za gorąca noc , a zamiast korzystać , wyprosiłem moje zabawki . Nie miała kiedy przyjść ?
- Pokłóciliśmy się .... Wiem , że prawie nie ma różnicy , bo dzieli nas kilkanaście kroków , ale nie chce tam spać . Pros.. - przerwałem jej lekko muskając usta brunetki .
- Jasne .. Choć .. - pociągnąłem ją do pokoju gościnnego , który znajdował się na piętrze ,na przeciwko mojej sypialni .
- Tu jeszcze nie byłam .. - uśmiechnęła się i usiadła na łóżku , a ja zaraz obok niej .
- Nie było czasu , aby pokazać ci cały dom , więc teraz masz okazję ...- delikatnie dotknąłem opuszkami palców jej ciepłej dłoni - A o co poszło ? - zagadałem .
- Ehmm...- mruknęła - Czy to ważne ?
- Skoro mam cię przygarnąć na jakiś czas , to chcę wiedzieć trochę więcej Alice .. - przybliżyłem się .
-O ciebie .. - zabrała swoją rękę .
-Jak to o mnie ? - chyba jej ojcu nie spodobało się to , że flirtuję z jego córką . To dobrze . Uwielbiam denerwować ludzi . Niesprawiedliwe jest tylko to , że ona za to dostaje . NIE ! Nie jest mi jej żal czy cos podobnego . Po prostu to ja ją tak jakby kuszę sobą i wychodzi jak wychodzi . Raz się zdarzyło , że to ona zaczęła .
- Ojcowi i matce nie spodobało się , że .. - zamilkła - ... nasze bliskie relacje ... - szepnęła .
- Bliskie czyli jakie ? - spojrzałem jej w oczy i nachyliłem się do jej ust - O takie ?-zacząłem ją zachłannie całować . Było mi dobrze . Chyba polubiłem te jej słodkie , miękkie usta ... Ej.. Który ja już raz to powtarzam ?! Chyba co jakiś czas o nich wspominam , ale to nic . One na prawdę są ...STOP SYKES ! Ogarnij dupę !
- Dokładnie ...- zarumieniła się po skończonym pocałunku .
- Wiesz ...Dobranoc Alice .. - cmoknąłem ja w usta po raz ostatni i poszedłem do swojej sypialni . Tam bez problemu zasnąłem .
Po krótkim jak na mnie biegu wróciłem do domu. Żona siedziała w kuchni i coś gotowała. Była godzina 11 a Sophie jeszcze siedziała w pokoju. Ta sprawa z tym całym Nathan'em mocno śmierdzi. Po rozmawiałem na ten temat z żoną. Jej reakcja była dość podobna do mojej. Po paru minutach córka zeszła na dół.
- Usiądziesz? Musimy porozmawiać... - powiedziałem - Sophie ! Słyszysz mnie ?!
-Tak, tak...
- Chciałbym z tobą porozmawiać na temat wczorajszego dnia
- Nie mam czasu . Przyjdę za jakiś czas ..-wychodziła z kuchni, ale stanąłem jej w przejściu
- Idziesz do tego Nathan'a ...- spojrzałem na nią
- Może .. -odwróciła wzrok .
- Zabraniam ci !
- Nie masz prawa ! - podniosła ton
- Mieszkasz pod moim dachem , więc jednak mam ...
-To ja się wyprowadzam ! - pobiegła na górę.
- Tylko spróbuj ! - krzyknąłem
- A spróbuję ! - trzasnęła drzwiami .
- Co ty narobiłeś ... Miałeś z nią spokojnie porozmawiać ...- powiedziała moja żona
- Tak tak, wszystko moja wina! - poszedłem do sypialni
Jakiś czas później, godzina 22.30
Ruszyłem piechotą na miejsce spotkanie. Droga zajęła mi 10 minut. Miałem jeszcze 20 minut, więc usiadłem na ławce i patrzyłem w gwiazdy. Przeliczyłem banknoty. Dokładnie 450 dolarów znajdowało się z białej kopercie. Minęło kolejne 5 minut i Danny siedział już obok mnie. Podał mi dość dużą kopertę. Sprawdziłem zawartość. Wszystko się zgadzało, broń i papiery wystawione na Paul'a Rader'a. Kiedy zakończyliśmy wymianę każdy rozszedł się w swoją stronę. Poszedłem wypróbować broń. Miałem 3 pełne magazynki. Znalazłem idealne miejsce na "strzelnicę", czyli gdzieś w lesie za miastem. Przyszedłem do domu, zgarnąłem auto i pojechałem tam. Wyciągnąłem z auta jakieś stare butelki, puszki. Wszystko poustawiałem i zacząłem strzelać. Pistolet, który zakupiłem to Walther PPK. Moja celność nie pogorszyła się, więc było dość dobrze. Około godziny pierwszej w nocy wróciłem do domu i po cichu sprawdziłem czy każdy śpi. Sophie nie było w jej pokoju. Czyżby uciekła? Nie wiem. Poszedłem spać.
**Max**
Było mi głupio. Brat posądzony o morderstwo tej kobiety, ucieka. A ja nie potrafię ojcu wytłumaczyć, że to nie on. I do tego jeszcze to Abby musi prowadzić tą cholerną sprawę! Ygh... Muszę iść do pracy... Dzisiaj sprawa tej dziewczyny, która posądzona jest o morderstwo siostry. Wszystkie dowody świadczą o jej winie. Ale jaka jest prawda? Tego to ja nie wiem. Ja wykonuję tylko swoją pracę. Podjechałem pod pierwszą lepszą kawiarnię i kupiłem kawę na wynos. Dziesięć minut później byłem już w sali sądowej. Byłem pewny swoich argumentów. Rozprawa się zaczęła.
- Wysoki sądzie, ławo przysięgłych. Dzisiaj sprawa tyczy się brutalnego zabójstwa Ann Mazursky, polki. Oskarżoną jest jej siostra, Juliet Mazursky. Oskarżam Juliet Mazursky o to, że 8 dnia obecnego miesiąca siedząc w kuchni z Ann wyciągnęła nóż i 4 razy pchnęła ją nim. Później odcięła jej palce lewej ręki. Za popełnioną zbrodnię żądam kary 18 lat pozbawienia wolności. - zacząłem wstępne przemówienie. Następnie wypowiedział się adwokat Ann. Rozprawa trwała dość długo. Ostatecznie Ann została skazana na 10 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Uważałem ten wyrok za zbyt łagodny, ale to nie ja o tym decyduje. Teraz pojechałem do kancelarii. Musiałem dzisiaj wykonać całą papierkową robotę, jutro mam trzy rozprawy, więc z sądu za szybko nie wyjdę. Musiałem napisać wstępne mowy. Praca prokuratora nie należy do tych przyjemnych. Wręcz przeciwnie. Często trzeba postawić ludziom niewinnym zarzuty, które później okazują się być bezpodstawne. Trzeba wysłuchiwać tych wszystkich wyzwisk i tym podobnych. Reszta dnia minęła dość szybko, moja żona przywiozła mi kawę, ja siedziałem nad tymi sprawami na jutro. Miałem nadzieję, że zarzuty które postawić mam jednej z osób są bezpodstawne. Mianowicie chodziło o zabójstwo współpracownicy. A właściwie sekretarki. Mam nadzieję, że nie stanie się najgorsze w kwestii mojego brata, czyli Abby nie znajdzie go i nie będę musiał prowadzić jego sprawy...
**Sophie**
Już jutro mój 1. dzień szkoły . Trochę się denerwuję , bo nie wiem kogo tam poznam i jak w niej jest . Jakie panują tam zasady między innymi .
Nie zamartwiałam się tym dłużej i zabrałam się za ubieranie w świeży strój . Muszę przyznać , że zaczęło zależeć mi na Nathan'ie . Jest słodki , uczynny i zabawny . Wybaczę mu tą sprawę z pudłem .
Po dłuższej chwili zastanowienia wybrałam wygodny i jednocześnie bardzo podkreślający moje długie , zgrabne nogi , zestaw .
długie , zgrabne nogi , zestaw .
zestaw . Może i nie w moim stylu ,ale czas na coś nowego ! Czas na zmiany ! Dzisiejszy dzień wykorzystam na uzupełnienie mojej szafy , bo nie wiele w niej mam . Kilka bluzek , spodni , bluz ,bielizna - nie koniecznie takie jakie wolałabym wziąć .
Wykonałam poranną toaletę i poszłam na dół spożyć śniadanie .
Na dole , w kuchni siedział ojciec z matką i o czymś rozmawiali . Nigdy tego nie robiłam , lecz spróbowałam podsłuchać ich wymiany zdań .
- Ona jest niemożliwa ! - krzyknął ojciec - Mieszkamy tu kilka dni , a ona już całuje się z sąsiadem ! Musimy z nią porozmawiać ...
- Kochanie , ona ma 17 lat... -zaczęła , lecz nie było dane jej skończyć .
- Popierasz to zachowani !? - rzucał się ojciec .
-Niczego takiego nie powiedziałam ! - zastrzegała się matka - Po prostu mógł wpaść jej w oko . Ma 17 lat . Nie jest mała dziewczynką ...
- Ale nie jest też dorosłą i odpowiedzialną kobietą ... Jest dzieckiem ! - znowu przerwał jej mój tata .
- Ehh... Ja uważam , że jest odpowiedzialna . Miłość nie jest taka zła ... Musisz w końcu zrozumieć , że kiedyś nadejdzie czas kiedy będziesz musiał ją oddać innemu mężczyźnie . Mało prawdopodobne jest to ,że pójdzie do zakonu ... - zabrała się za zmywanie - Ale jestem za tobą ... - cisza .
Delikatnie zeszłam całkowicie po schodach i wparowałam do kuchni . Ojciec coś tam do mnie gadał , ale ja jedynie wyjęłam jabłko z lodówki i zaczęłam jeść .
- Sophie ! Słyszysz mnie ?!
-Tak, tak... -popatrzyłam na zegarek .
- Chciałbym z tobą porozmawiać ... - bla , bla , bla .
- Nie mam czasu . Przyjdę za jakiś czas ..-już wychodziłam z kuchni, gdy ojciec zasłonił mi przejście .
- Idziesz do tego Nathan'a ...- popatrzył na mnie .
- Może .. -odwróciłam wzrok .
- Zabraniam ci ! - krzyknął.
- Nie masz prawa !
- Mieszkasz pod moim dachem , więc jednak mam ... - syknął .
-To ja się wyprowadzam ! - warknęłam i pobiegłam na górę .
- Tylko spróbuj ! - biegłam szybciej , aby nie mógł mnie złapać .
- A spróbuję ! - trzasnęłam drzwiami .
- Co ty narobiłeś ... Miałeś z nią spokojnie porozmawiać ...- usłyszałam zawiedziony głos matki .
Bez zastanowienia zaczęłam pakować kilka swoich rzeczy . Postanowiłam iść do Sykes'a . On na pewno mnie przygarnie .Zrobię to jednak w nocy . Nie chcę tracić czasu na zbędne krzyki .
Czas zleciał mi szybko . Przez te kilka godzin odświeżyłam się i przebrałam w coś innego .
Już wymykałam się z domu , gdy światło w przedpokoju się zaświeciło .
- Sophie ? - usłyszałam głos brata .
- Wystraszyłeś mnie .. - odetchnęłam z ulgą .
- Co ty wyprawiasz ??! - krzyknął.
-Ciii..- uciszałam go - Nie martw się , wrócę ... - ucałowałam jego malutką główkę i wyszłam .
**Nathan**
Cały dzień spędziłem na wydawaniu kasy z karty ojca Alice . Nieźle się bawiłem . Musiałem uzupełnić zapasy gumek . Dzisiaj planuję ostrą zabawę z kilkoma panienkami . Dobry seks grupowy poprawi mi humor . Tego dnia w ogóle nie widziałem Alice . Nie ! Nie martwię się ... Po prostu ... Jest moim celem , znaczy cała jej rodzina jest , ale ona dała i mam nadzieję , że da jeszcze więcej informacji .
Wracając do zabaw . Moje panienki już przyszły . Igraszki trwały w najlepsze gdy zadzwonił dzwonek do drzwi .
-Kurwa ...Kogo niesie o .. - spojrzałem na zegarek - O...23.12 ?! - wstałem .
- Oo... - jęk niezadowolonych pań .
- Kochane zaraz wracam ... - szybko pomknąłem na dół i otwarłem drzwi .
-Alice ? - zdziwiłem się - Co ty tu ..
- Przenocuj mnie ... W domu się pokłóciłam i nie chcę tam być . Wiem , że to żadna różnica , bo dzieli nas zaledwie kilkanaście metrów , ale nie chcę dzielić z nimi , a w szczególności z nim - domyśliłem się , że chodzi o ojca - domu ...
- Emm... No jasne ... Wejdź ... - wpuściłem ją - Poczekaj tu ... Usiądź na kanapie , za 5 minut jestem .. - pobiegłem do moich kotków i przekazałem im tą okropną wiadomość . Szybko się zebrały i nie postrzeżenie wyszły .
Był do mój pierwszy raz ,kiedy zapłaciłem , a w pełni nie skorzystałem z usług .Tak na prawdę to wcale się nie rozkręciliśmy .
Ubrałem się i zszedłem do Alice . Dziewczyna siedziała skulona na sofie . Bez zastanowienia usiadłem obok niej . Mam szansę - pomyślałem . Przysunąłem się i delikatnie przytuliłem .
- Co się stało ?- zapytałem udając , jakby mnie to interesowało . Zapłaciłem za gorąca noc , a zamiast korzystać , wyprosiłem moje zabawki . Nie miała kiedy przyjść ?
- Pokłóciliśmy się .... Wiem , że prawie nie ma różnicy , bo dzieli nas kilkanaście kroków , ale nie chce tam spać . Pros.. - przerwałem jej lekko muskając usta brunetki .
- Jasne .. Choć .. - pociągnąłem ją do pokoju gościnnego , który znajdował się na piętrze ,na przeciwko mojej sypialni .
- Tu jeszcze nie byłam .. - uśmiechnęła się i usiadła na łóżku , a ja zaraz obok niej .
- Nie było czasu , aby pokazać ci cały dom , więc teraz masz okazję ...- delikatnie dotknąłem opuszkami palców jej ciepłej dłoni - A o co poszło ? - zagadałem .
- Ehmm...- mruknęła - Czy to ważne ?
- Skoro mam cię przygarnąć na jakiś czas , to chcę wiedzieć trochę więcej Alice .. - przybliżyłem się .
-O ciebie .. - zabrała swoją rękę .
-Jak to o mnie ? - chyba jej ojcu nie spodobało się to , że flirtuję z jego córką . To dobrze . Uwielbiam denerwować ludzi . Niesprawiedliwe jest tylko to , że ona za to dostaje . NIE ! Nie jest mi jej żal czy cos podobnego . Po prostu to ja ją tak jakby kuszę sobą i wychodzi jak wychodzi . Raz się zdarzyło , że to ona zaczęła .
- Ojcowi i matce nie spodobało się , że .. - zamilkła - ... nasze bliskie relacje ... - szepnęła .
- Bliskie czyli jakie ? - spojrzałem jej w oczy i nachyliłem się do jej ust - O takie ?-zacząłem ją zachłannie całować . Było mi dobrze . Chyba polubiłem te jej słodkie , miękkie usta ... Ej.. Który ja już raz to powtarzam ?! Chyba co jakiś czas o nich wspominam , ale to nic . One na prawdę są ...STOP SYKES ! Ogarnij dupę !
- Dokładnie ...- zarumieniła się po skończonym pocałunku .
- Wiesz ...Dobranoc Alice .. - cmoknąłem ja w usta po raz ostatni i poszedłem do swojej sypialni . Tam bez problemu zasnąłem .
No więc publikujemy rozdział 5 :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
3 komentarze - rozdział
Cudowny *.* James wkurzył się na relacje Nathana i Sophie ,oj wkurzył się ,wkurzył xD .Czekam na next'a ^^
OdpowiedzUsuńNo to robi sie coraz ciekawiej :) Sophie wprowadziła się do Nathana coś czuje, że będzie interesująco :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
Całuski :** Monika