wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 4

**Abby**


Wstawiłam kwiaty do wazoniku , a czekoladki włożyłam do lodówki .
- Masz na coś ochotę ? - spytałam Nathana , które bacznie rozglądał się po pomieszczeniu .
- Em... - podszedł bliżej - Na ciebie .. - mruknął i objął mnie w tali , przysunął bliżej siebie . Oparłam dłonie na jego klacie , aby móc go odepchnąć . Na próżno . Brunet był dużo silniejszy .
- Mogę jeszcze raz ? - spytał i spojrzał na moje usta .
- Ost.. - nie mogłam dokończyć , bo chłopak połączył nasze wargi w pocałunku . Miał bajeczne usta . Pogłębiliśmy na początku nieśmiały całus , w pełen pożądania pocałunek , który  nie wiem jak długo by trwał gdybym nie przypomniała sobie o pudle z bielizną . W jednej chwili oderwałam się  od zielonookiego .
- To ... - zarumieniłam się . Chłopak nadal miał swoje ręce na mojej talii .
- Ykhym ... - usłyszałam chrząknięcie .
- Tato.. - odskoczyłam od bruneta .
- Może przedstawisz mi swojego ... kolegę ? - spojrzał wrogo na Sykes'a .
- Nathan .. - podał rękę ojcu - Nowy sąsiad .. - uśmiechnął się , a tata niechętnie to odwzajemnił.
- My .. - zaczęłam - .. idziemy na górę .. - powiedziałam i wskazałam chłopakowi schody - prosto i na lewo .. - kiedy zniknął ojciec zaczął przesłuchanie .
- Od ilu godzin go znasz ? - serio ?
- Od dwóch dni .. - odparłam zadowolona .
- Co robiliście w kuchni ? Prze szkodziłem ? - zapytał , a ja wspominałam pocałunek z Nathan'em .
- Alice .. - użył mojego fałszywego imienia - Mówię coś do ciebie .
- W niczym .. - poszłam na schody - Było już po wszystkim .. - wyszeptałam i ruszyłam do pokoju .

**Nathan**


Już ją miałem ... Niestety przyczłapał jej ojciec i wszystko popsuł . Zrobiłem tak jak mi kazała .Wszedłem na górę , ale nie na lewo , lecz na prawo .
Znalazłem się w sypialni ich rodziców . Tak mi się przy najmniej zdawało . Nie wyglądała ona na pokój w stylu nastolatki lub małego chłopca . Postanowiłem poszperać póki dziewczyna siedzi jeszcze na dole . Przeszukiwałem szafki i nic . Zero dokumentów , telefonów . Okrągłe zero . W ostatniej szafce znalazłem kartę kredytową .
- No nieźle Sykes ... - uśmiechnąłem się . Niby mam dużo pieniędzy , ale żeby zaszaleć forsą kogoś innego ? Takiej okazji nie przepuszczę .
- Nathan ? - usłyszałem głos Alice . Usiadłem na łóżku . Po chwili brunetka znalazła się w pomieszczeniu .
- Na lewo , nie na prawo .. - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę . Kartę schowałem do tylnej kieszeni spodni .
- Ładnie .. - powiedziałem oglądając pomieszczenie . Było rzeczywiście bardzo dobrze przygotowane . Trochę wchodziło w mój styl . Tak naprawdę jedynym minusem było małe łóżko , znaczy się , łóżeczko . Jak ja bym na tym czymś chociażby spać . Nie wspomnę o seksie , który odbywałby się co noc . To łóżko nie wytrwałoby nawet godziny moich szaleństw z dziewczynami .
- Na pewno nie chcesz nic do picia ? - ponownie zapytała - Nathan ? - spojrzałem na nią . Może jak poproszę o herbatę , to sobie pójdzie , wtedy mam kilka minut za przeszukanie jej pokoju .
- Jeśli nie problem , to herbatki .. - uśmiechnąłem się .
- No pewnie , że nie . Za 5 minut jestem .. - wyszła . Mam około 5 minut . Wstałem i zacząłem przeszukiwać meble tak jak w sypialni jej rodziców . Początek był świetny .  Napotkałem na swojej drodze półeczkę z bielizną .
- Może się nie obrazi .. - powiedziałem chowając do kurtki parę stringów . Tak , to moje hobby - zbieranie bielizny . Takich majteczek to jeszcze nie miałem .
Następna była szafka z skarpetami , potem bluzki , spodnie , spódniczki , akcesoria np. wstążki , bransoletki . Na końcu , było równie miło jak na początku . Śliczne staniki . Wziąłem jeden , podobny w kolorze do dolnej części bielizny . W szafce znalazłem jakiś zeszyt .
- Pamiętnik ? - zapytałem . Szybko go jednak ukryłem , bo usłyszałem kroki Alice . Usadowiłem się na kanapie . Dziewczyna pomalutku postawiła kubek na stoliczku i usiadła obok mnie . No może ciut dalej , a nawet bardzo dalej ode mnie . Nie podobało mi się to więc przysunąłem się do niej i objąłem.
- Dziękuję za fatygę .. - wyszeptałem . Muszę jakoś zrechabilitować się po tym całym feralnym zajściu z moją kolekcją .
- Nie ma za co . Tak wypada .. - zarumieniła się . Jeszcze nigdy nie miałem styczności z tak nieśmiałą kobietką .
- Jutro poniedziałek . Masz jakieś plany ? - zapytałem i przysunąłem ją bliżej siebie .
- Raczej nie , ale ojciec coś gadał o szkole ... W sumie , i tak muszę dokończyć liceum . - odparła . Lekko się odsunęła ale ja jeszcze mocniej ją przytuliłem .
- Może powiesz mi coś o sobie ? - za proponowałem .
- A może raz niech panie nie mają pierwszeństwa ? - uśmiechnęła się . Była urocza . Ale stop ! To cel , nic więcej . W tej sytuacji mogę pozwolić sobie jedynie na sztuczną przyjaźń i ewentualnie seks . Nie mogę związać się nawet w sztuczny związek . Nigdy .
- Nathan James Sykes . Mam 21 lat ... - dziwnie na mnie spojrzała - Pochodzę z Londynu - skłamałem - I chyba tyle .. - mruknąłem .
- Masz rodzeństwo ? Gdzie pracujesz ? - zapytała .Myśl Sykes .
- Emm... Jestem pomocnikiem w schronisku ... - żeś palnął - ... Nie pracuję , rodzice przysyłają mi  kasę , jeśli już to dorywcza na jeden góra siedem dni praca . Nie mam . - kłamstwa za kłamstwami .
- Jedynak ...- szepnęła .
- Teraz twoja kolej piękna ..- przybliżyłem się.
- Jak mnie nazwałeś ? - zarumieniła się .
- Piękną ... Śliczna jesteś i jeszcze ten rumieniec .. -musnąłem jej szyję .
- Alice Rader .... 17 lat .. - stąd ten wzrok , ale , że stary jestem ? - Nie pracuję , nie chodzę aktualnie do szkoły . Mam brata .. - uśmiechnęła się .
Potem rozmawiając wypiliśmy herbaty . Przypomniałem sobie o karcie kredytowej i zaproponowałem :
- Masz może ochotę na zakupy ?- delikatnie położyłem swoją dłoń na jej udzie .
- Nie mam z czego szaleć na tych zakupach .. - zasmuciła się - Mogę tobie pomóc , chyba ,że znowu się na mnie wydrzesz .. -jeszcze bardziej posmutniała .Nie zrobiło mi się jej żal . Ani trochę . Uznałem ,że skoro to karta jej ojca , to chociażby ona powinna pobawić się .
Nie wiem czemu , ale podniosłem jej podbródek i lekko musnąłem usta .
- Już się nie gniewaj piękna ... - przytuliłem ją - Przepraszam jeszcze raz ..- powinienem zostać aktorem .
- Dobrze , zapomnijmy o tym... - odsunęła się .
- To pójdziesz ze mną ? - spytałem , nadal trzymając dłoń na jej udzie .
- Pod pewnymi warunkami ..- zaczęła . Spojrzałem na nią i zaczęła ponownie - Nie całujesz mnie . Nie dotykasz mnie .. - strzepała moją rękę - I nie wydzierasz się .
- Ehh..- tym razem ja " posmutniałem " - No dobrze . Skoro sobie tego nie życzysz .. - wstałem - Chodźmy ...- chwyciłem ją za dłoń .
Kilka minut byliśmy już na podwórku . Następnie razem ruszyliśmy do najbliższego centrum handlowego . Przez drogę nie wymieniliśmy ani jednego słowa .
- Choć tam.. - wskazałem na sklep z full cap'ami .
-Okej ..- odparła .
 Weszliśmy do sklepu i rozeszliśmy się . Wybrałem kilka czapek .Zacząłem je przymierzać , ale zaczęły przeszkadzać mi małolaty , które , że tak powiem , wpierdalały się przed lustro .
Postanowiłem pójść do przymierzali . Jak na złość wszystkie były zajęte . Jednak po chwili zobaczyłem  , że jedna jest otwarta . Wszedłem tam , a widok jaki zastałem bardzo mnie zadowolił .
- Hej piękna .. - uśmiechnąłem się do przymierzającej bluzę brunetki . Natychmiastowo się nią zakryła .
-C..co ty tu .. - zaczęła .
-Stoję ? - rozejrzałem się - Tak ,stoję . - uśmiech nr 5 i laska jest moja .
-Możesz wyjść ? Chciałabym się przebrać .. - zarumieniła się .
-Kontynuuj ... Minie przeszkadza .. - mruknąłem podchodząc bliżej .
- Miałeś mnie nie dotykać .. - przypomniała mi.
- Nie dotykam... - jeszcze bliżej ...
- Ale chyba zaraz dotkniesz .. - zaśmiała się i dosłownie wywalił MNIE z pomieszczenia . Czy długo czekałem  ? Dla faceta nawet 5 minut to jak 5 dni , więc... Eh..
- Przepraszam , że tak długo .. - wyszła , ja zaraz ominąłem ją i  wszedłem do przymierzalni .
Po zastanowieniu wybrałem tylko dwa , czarno-biały* i czarno-żółty .
Następnie zapłaciłem i ruszyłem z dziewczyną dalej . Wracając do zakupy . Brunetka nic nie kupiła w tym sklepie , bo jak to powiedziała " Nie ma kasy żeby kupić i to było wyłącznie przymierzanie .. " bla , bla , bla ...
Kolejny sklep .Był  bardziej dla kobiet , sukienki , szpilki , spódniczki , bluzeczki. Jakimś cudem dałem się tam zaciągnąć . Dziewczyna szybko chwyciła kilka sukienek i pobiegła , dosłownie , do czterech ścian zwanych przymierzalnią . Ja sobie poczłapałem po budynku i znalazłem  cudo .
Śliczną sukienkę . Moim zdaniem była urocza i jednocześnie cholernie seksowna . Chętnie bym ją w niej zobaczył , a potem zerwał to z niej . Tak .
- Alice .. - zawołałem ją .
- Tak ? - wyjrzała z kabiny .
- Ale nie mam za co ją kupić ..- mruknęła kiedy pokazałem jej cudo .
- Przymierz .. - wepchnąłem ja do pomieszczenia .
Po kilku minutach wyszła i muszę przyznać ,że gdybym mógł , to wepchałbym się tam do niej i wypieprzył . Tak bosko wyglądała .
- Nathan ... Kazałeś mi ją przymierzyć , a teraz szkoda mi ją zdejmować .. - posmutniała . A co mi tam .
- Kupie ci ją piękna .. - podszedłem bliżej , a ta otworzyła buzię .
-Nie możesz .. -zarumieniła się - Nie zasługuję ..
- Jeszcze  nie , ale za malutkiego całusa , jestem gotów kupić co tylko chcesz - tym bardziej , że mam kartkę twojego starego .
- Serio ?- zachichotała .
-Tak .. więc .. - nie dokończyłem , bo dziewczyna złączyła nasze wargi . Był on delikatny . Jeszcze nigdy się tak nie całowałem . Było inaczej ... Dużo inaczej .
- Przebieraj się i idziemy do kasy .. - uśmiechnąłem się .
Potem szybko poszło  .Zakup sukienki i odwiedzenie innych sklepów . Teraz wracałem z Alice do jej domu . Zatrzymaliśmy się przed drzwiami .
-Dziękuje za tak miły dzień ... - potrząsnęła torbą gdzie był jej , a raczej mój zakup  , dla niej - I za nią .. - podeszła i dała mi nagrodę . Słodkiego całusa . Pogłębiłem go , ale w oknie dostrzegłem niezadowoloną twarz jej ojca . Odsunąłem się . Przynamniej próbowałem , ale Alice poleciała z powrotem na mnie i znów zatopiliśmy się w pocałunku .
- To pa ..- pożegnała się i weszła do domu . Spojrzałem ponownie na okno . Nie widziałem " zadowolonej " miny starego laski .
Ruszyłem chodnikiem do " domu " . Przed furtką usłyszałem chrząknięcie .
- Nathan .. - odwróciłem się - To tylko cel - podszedł do mnie mój obecny szef .
- Tak wiem , ale to ona..
-Nie obchodzi mnie to ... - przerwał - Pozwoliłem ci na zabawę nią , ale masz zdobyć jak najwięcej informacji . Jeszcze się w niej zakochasz .. -powiedział poważnie , a ja wybuchłem śmiechem .
- Ha  , ha , ha ! Ja ? Zakochać ? Śmieszne .. - dalej się śmiałem .
- Uważaj .. - ostrzegł i zniknął w mroku nocy .
Rozbawiony wszedłem do domu . Spojrzałem w lustro , a tam .
- Matko.. - mruknąłem na widok malinki na szyi i dużym śladzie szminki na twarzy . Przez przypadek , chyba, wspomniałem dzień z Sophie ,czy też Alice .Nie ważne . Umyłem się i zmecony poszedłem spać .

**James**


Wróciłem do domu. To co zobaczyłem zdziwiło mnie, moja córka całowała się z tym sąsiadem.
- Ykhym
- Tato.. - odskoczyła od niego
- Może przedstawisz mi swojego ... kolegę ? - spojrzałem na mężczyznę
- Nathan .. - podał mi rękę - Nowy sąsiad .. - uśmiechnął się, z przymusu odwzajemniłem to
- My .. . idziemy na górę .. - powiedziała - prosto i na lewo ...
- Od ilu godzin go znasz ? - byłem wkurzony
- Od dwóch dni .. - odparła
- Co robiliście w kuchni ? Przeszkodziłem ? - zapytałem - Alice. Mówię coś do ciebie .
- W niczym - poszła. Chyba powiedziała jeszcze coś pod nosem, ale już nie usłyszałem. Nie miałem do roboty nic ciekawego, więc włączyłem telewizję. Kiedy mówiono o poszukiwanych Williams'ach odruchowo wyłączyłem odbiornik. Zacząłem rozmyślać, skąd znana jest mi twarz tego Nathan'a... To podejrzane, że znają się 2 dni i już się całują. Mam nadzieję, że on nie chce jej wykorzystać, na oko jest od niej 2/3 lata starszy. Ale nadal nie wiem, skąd znam tę twarz. Przy okazji spotkania Danny'ego spytam się go o niejakiego Nathan'a. Nie wiedziałem co robić. Telewizja odpada, internetu brak. Z Max'em się nie spotkam, Katy poszła do młodego do szkoły. Zostało mi przejść się. Postanowiłem wybrać się na spacer do Central Parku. Po drodze spotkałem kolejnego starego znajomego - Nick'a Carter'a. Mężczyzna szedł z jakimś psem.
- Hej Nick, jak dawno cię nie widziałem - powiedziałem
- O witaaaaj....
- Paul - przerwałem - Paul Rader
- Co? A nie Jam...
- Nie. Paul. Mam na imię Paul
- Czekaj. Nie rozumiem. Wejdziesz do mnie i opowiesz mi o co chodzi?
- Dobrze.
Ruszyliśmy w stronę jego domu, parę minut później byliśmy już w środku. Muszę przyznać, że nieźle się urządził. Wskazał na pomieszczenie i powiedział żebym się rozgościł. Skąd znam Nick'a? Odbywał praktyki u Max'a. Mężczyzna przyszedł z 2 filiżankami kawy.
- No więc. Opowiesz mi o co chodzi i dlaczego przedstawiasz się na ulicy jako Paul a nie jako James? - spytał - czy to chodzi o tą sprawę poszukiwania was?
- No więc, tak... Chodzi o to, że posądzają mnie o zabójstwo tej dziewczyny, a nie zrobiłem tego. Pojawiły się jeszcze groźby. Postanowiliśmy się wynieść, pod nowym nazwiskiem. Jeżeli teraz nas odnajdą to, będę musiał poddać się. Przez to przedstawiam się Paul Rader. A tak przy okazji, nie kojarzysz, żebyśmy prowadzili sprawę jakiegoś bruneta o imieniu Nathan? Ty masz pamięć do twarzy, imion i tym podobnych... - powiedziałem i dodałem jeszcze mały opis jego twarzy
- Był jakiś Nathan, ale jako świadek. Możesz go kojarzyć, bo Max miał tą sprawę. Wtedy byłem u niego na praktykach. Nazywał się... jakoś na S. Nie pamiętam, ale wiem, że analizowałem dokładnie jego kartotekę. Było na niego masę spraw założonych, ale w każdej świadkowie decydowali się na odwołanie zeznań.
- Dobra. Czyli wiem już więcej. Dziękuję ci. Mam nadzieję, że mnie nie wydasz...
- No pewnie, że nie! - zaśmiał się - nie odważyłbym się. Jesteś bratem mężczyzny, który nauczył mnie wszystkiego co umiem w swoim zawodzie. Nie jestem takim hamem - uśmiechnął się
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Później pożegnałem się z nim i poszedłem do domu. Sophie nigdzie nie było. Pewnie była z tym Nathan'em. Siedziałem przy oknie i patrzałem, czy może nie idzie.  Telefon zawibrował. Dostałem SMS'a od Danny'ego

Broń i papiery już gotowe. Przesuwam termin odbioru na jutro, tam gdzie ostatnio o 23.

Odpisałem zwykłe OK i patrzałem dalej. Zobaczyłem Nathan'a i Sophie. Dziewczyna potrząsła torbą, a potem pocałowała go. Zdecydowanie nie podobało mi się to. Potem córka weszła do domu.
- Sophie! Pozwól do mnie ! - krzyknąłem
- Tak?
- Co to miało być? - byłem zdenerwowany
- Nic. Jak się nie podoba to nie patrz - powiedziała i poszła na górę
- Kurwa. Sophie! Ja jeszcze nie skończyłem! - krzyknąłem
- Ale ja tak! - odkrzyknęła
I weź tu dzieci wychowaj... Rozumiem, że dziewczyna ma ciężki okres, przeżywa to. Ale nie powinna robić takich rzeczy. Tak nagle całuje sąsiada, który z tego wynika, że ma jakąś kryminalną przeszłość. Nie podoba mi się to ani trochę, ale dogadaj się z nią...  Chciałem, żeby wieczór minął jak najszybciej... Kiedy Katy przyszła opowiedziałem jej o naszym świetnym nowym sąsiedzie, oraz o tym co robi nasza córka. Podzielała moje zdanie na ten temat. Zmęczony upadłem na łóżko.

**Next Day

Obudziłem się dość późno jak na mnie - była godzina dziewiąta. Na telefonie miałem jedną nieodebraną wiadomość - od Max'a.

Ojciec idzie w zaparte, nie idzie mu wytłumaczyć, że to nie ty. Przepraszam Cię, zrobiłem co mogłem...

Nie wierzyłem w to co czytam. Ojciec nie potrafi zrozumieć pomimo wielu argumentów Max'a? Trudno. Dla niego będę kryminalistą, może dla każdego się nim stanę. Mam to już gdzieś. Będę próbował odnaleźć prawdziwego sprawcę, oczyścić się z tych nieprawdziwych zarzutów.. Odpisałem mu

Trudno Max. Nie przejmuj się. Ta sprawa jest między mną a nim. Skoro chce wierzyć w coś, co nie jest prawdą niech mu będzie. Ja nie muszę mieć z nim kontaktu, nic. Jeszcze kiedyś zwątpi w to co zrobił nie przyjmując twoich słów do wiadomości. 

Ubrałem się w dresy. Przydałoby się zadbać o formę. Wyciągnąłem moją MP3, którą zawsze miałem przy sobie. Za każdym razem, kiedy szedłem biegać musiałem mieć coś do słuchania. Wciągnąłem trampki na nogi i zacząłem biec.

Rozdział 4 za nami ^^
Przepraszamy za długą nieobecność
Teraz  rozdziały będą w odpowiednim czasie ^^
3 kom. - rozdział


2 komentarze: