czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 5

**James**
Po krótkim jak na mnie biegu wróciłem do domu. Żona siedziała w kuchni i coś gotowała. Była godzina 11 a Sophie jeszcze siedziała w pokoju. Ta sprawa z tym całym Nathan'em mocno śmierdzi. Po rozmawiałem na ten temat z żoną. Jej reakcja była dość podobna do mojej. Po paru minutach córka zeszła na dół.
- Usiądziesz? Musimy porozmawiać... - powiedziałem - Sophie ! Słyszysz mnie ?!
-Tak, tak...
- Chciałbym z tobą porozmawiać na temat wczorajszego dnia
- Nie mam czasu . Przyjdę za jakiś czas ..-wychodziła z kuchni, ale stanąłem jej w przejściu
- Idziesz do tego Nathan'a ...- spojrzałem na nią
- Może .. -odwróciła wzrok .
- Zabraniam ci !
- Nie masz prawa ! - podniosła ton
- Mieszkasz pod moim dachem , więc jednak mam ...
-To ja się wyprowadzam ! - pobiegła na górę.
- Tylko spróbuj ! - krzyknąłem
- A spróbuję ! - trzasnęła drzwiami .
- Co ty narobiłeś ... Miałeś z nią spokojnie porozmawiać ...- powiedziała moja żona
- Tak tak, wszystko moja wina! - poszedłem do sypialni

Jakiś czas później, godzina 22.30

Ruszyłem piechotą na miejsce spotkanie. Droga zajęła mi 10 minut. Miałem jeszcze 20 minut, więc usiadłem na ławce i patrzyłem w gwiazdy. Przeliczyłem banknoty. Dokładnie 450 dolarów znajdowało się z białej kopercie. Minęło kolejne 5 minut i Danny siedział już obok mnie. Podał mi dość dużą kopertę. Sprawdziłem zawartość. Wszystko się zgadzało, broń i papiery wystawione na Paul'a Rader'a. Kiedy zakończyliśmy wymianę każdy rozszedł się w swoją stronę. Poszedłem wypróbować broń. Miałem 3 pełne magazynki. Znalazłem idealne miejsce na "strzelnicę", czyli gdzieś w lesie za miastem. Przyszedłem do domu, zgarnąłem auto i pojechałem tam. Wyciągnąłem z auta jakieś stare butelki, puszki. Wszystko poustawiałem i zacząłem strzelać. Pistolet, który zakupiłem to Walther PPK. Moja celność nie pogorszyła się, więc było dość dobrze. Około godziny pierwszej w nocy wróciłem do domu i po cichu sprawdziłem czy każdy śpi. Sophie nie było w jej pokoju. Czyżby uciekła? Nie wiem. Poszedłem spać.

**Max**

Było mi głupio. Brat posądzony o morderstwo tej kobiety, ucieka. A ja nie potrafię ojcu wytłumaczyć, że to nie on. I do tego jeszcze to Abby musi prowadzić tą cholerną sprawę! Ygh... Muszę iść do pracy... Dzisiaj sprawa tej dziewczyny, która posądzona jest o morderstwo siostry. Wszystkie dowody świadczą o jej winie. Ale jaka jest prawda? Tego to ja nie wiem. Ja wykonuję tylko swoją pracę. Podjechałem pod pierwszą lepszą kawiarnię i kupiłem kawę na wynos. Dziesięć minut później byłem już w sali sądowej. Byłem pewny swoich argumentów. Rozprawa się zaczęła.
- Wysoki sądzie, ławo przysięgłych. Dzisiaj sprawa tyczy się brutalnego zabójstwa Ann Mazursky, polki. Oskarżoną jest jej siostra, Juliet Mazursky. Oskarżam Juliet Mazursky o to, że 8 dnia obecnego miesiąca siedząc w kuchni z Ann wyciągnęła nóż i 4 razy pchnęła ją nim. Później odcięła jej palce lewej ręki. Za popełnioną zbrodnię żądam kary 18 lat pozbawienia wolności. - zacząłem wstępne przemówienie. Następnie wypowiedział się adwokat Ann. Rozprawa trwała dość długo. Ostatecznie Ann została skazana na 10 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Uważałem ten wyrok za zbyt łagodny, ale to nie ja o tym decyduje.  Teraz pojechałem do kancelarii. Musiałem dzisiaj wykonać całą papierkową robotę, jutro mam trzy rozprawy, więc z sądu za szybko nie wyjdę. Musiałem napisać wstępne mowy. Praca prokuratora nie należy do tych przyjemnych. Wręcz przeciwnie. Często trzeba postawić ludziom niewinnym zarzuty, które później okazują się być bezpodstawne. Trzeba wysłuchiwać tych wszystkich wyzwisk i tym podobnych. Reszta dnia minęła dość szybko, moja żona przywiozła mi kawę, ja siedziałem nad tymi sprawami na jutro. Miałem nadzieję, że zarzuty które postawić mam jednej z osób są bezpodstawne. Mianowicie chodziło o zabójstwo współpracownicy. A właściwie sekretarki. Mam nadzieję, że nie stanie się najgorsze w kwestii mojego brata, czyli Abby nie znajdzie go i nie będę musiał prowadzić jego sprawy...


**Sophie**
Już jutro mój 1. dzień szkoły . Trochę się denerwuję , bo nie wiem kogo tam poznam i jak w niej jest . Jakie panują tam zasady między innymi .
Nie zamartwiałam się tym dłużej i zabrałam się za ubieranie w świeży strój . Muszę przyznać , że zaczęło zależeć mi na Nathan'ie . Jest słodki , uczynny i zabawny . Wybaczę mu tą sprawę z pudłem .
Po dłuższej chwili zastanowienia wybrałam wygodny i jednocześnie bardzo podkreślający moje długie , zgrabne nogi , zestaw .
długie , zgrabne nogi , zestaw .
zestaw . Może i nie w moim stylu ,ale czas na coś nowego ! Czas na zmiany ! Dzisiejszy dzień wykorzystam na uzupełnienie mojej szafy , bo nie wiele w niej mam . Kilka bluzek , spodni , bluz ,bielizna -  nie koniecznie takie jakie wolałabym wziąć .
Wykonałam  poranną toaletę i poszłam na dół spożyć śniadanie .
Na dole , w kuchni siedział ojciec z matką i o czymś rozmawiali . Nigdy tego nie robiłam , lecz spróbowałam podsłuchać ich wymiany zdań .
- Ona jest niemożliwa ! - krzyknął ojciec - Mieszkamy tu kilka dni , a ona już całuje się z sąsiadem ! Musimy z nią porozmawiać ...
- Kochanie , ona ma 17 lat... -zaczęła , lecz nie było dane jej skończyć .
- Popierasz to zachowani !? - rzucał się ojciec .
-Niczego takiego nie powiedziałam ! - zastrzegała się matka - Po prostu mógł wpaść jej w oko . Ma 17 lat . Nie jest mała dziewczynką ...
- Ale nie jest też dorosłą i odpowiedzialną kobietą ... Jest dzieckiem ! - znowu przerwał jej mój tata .
- Ehh... Ja uważam , że jest odpowiedzialna . Miłość nie jest taka zła ... Musisz w końcu zrozumieć , że kiedyś nadejdzie czas kiedy będziesz musiał ją oddać innemu mężczyźnie . Mało prawdopodobne jest to ,że pójdzie do zakonu ... - zabrała się za zmywanie - Ale jestem za tobą ... - cisza .
Delikatnie zeszłam całkowicie po schodach i wparowałam do kuchni . Ojciec coś tam do mnie gadał , ale ja jedynie wyjęłam jabłko z lodówki i zaczęłam jeść .
- Sophie ! Słyszysz mnie ?!
-Tak, tak... -popatrzyłam na zegarek .
- Chciałbym z tobą porozmawiać ... - bla , bla , bla .
- Nie mam czasu . Przyjdę za jakiś czas ..-już wychodziłam z kuchni, gdy ojciec zasłonił mi przejście .
- Idziesz do tego Nathan'a ...- popatrzył na mnie .
- Może .. -odwróciłam wzrok .
- Zabraniam ci ! - krzyknął.
- Nie masz prawa !
- Mieszkasz pod moim dachem , więc jednak mam ... - syknął .
-To ja się wyprowadzam ! - warknęłam i pobiegłam na górę .
- Tylko spróbuj ! - biegłam szybciej , aby nie mógł mnie złapać .
- A spróbuję ! - trzasnęłam drzwiami .
- Co ty narobiłeś ... Miałeś z nią spokojnie porozmawiać ...- usłyszałam zawiedziony głos matki .
Bez zastanowienia zaczęłam pakować kilka swoich rzeczy . Postanowiłam iść do Sykes'a . On na pewno mnie przygarnie .Zrobię to jednak w nocy . Nie chcę tracić czasu na zbędne krzyki .
Czas zleciał mi szybko . Przez te kilka godzin odświeżyłam się i przebrałam w coś innego .
Już wymykałam się z domu , gdy światło w przedpokoju się zaświeciło .
- Sophie ? - usłyszałam głos brata .
- Wystraszyłeś mnie .. - odetchnęłam z ulgą .
- Co ty wyprawiasz ??! - krzyknął.
-Ciii..- uciszałam go - Nie martw się , wrócę ... - ucałowałam jego malutką główkę i wyszłam .



**Nathan**

Cały dzień spędziłem na wydawaniu kasy z karty ojca Alice . Nieźle się bawiłem . Musiałem uzupełnić zapasy gumek . Dzisiaj planuję ostrą zabawę z kilkoma panienkami . Dobry seks grupowy poprawi mi humor . Tego dnia w ogóle nie widziałem Alice . Nie ! Nie martwię się ... Po prostu ... Jest moim celem , znaczy cała jej rodzina jest , ale ona dała i mam nadzieję , że da jeszcze więcej informacji .
Wracając do zabaw . Moje panienki już przyszły . Igraszki trwały w najlepsze gdy zadzwonił dzwonek do drzwi .
-Kurwa ...Kogo niesie o .. - spojrzałem na zegarek - O...23.12 ?! - wstałem .
- Oo... - jęk niezadowolonych pań .
- Kochane zaraz wracam ... - szybko pomknąłem na dół i otwarłem drzwi .
-Alice ? - zdziwiłem się - Co ty tu ..
- Przenocuj mnie ... W domu się pokłóciłam i nie chcę tam być . Wiem , że to żadna różnica , bo dzieli nas zaledwie kilkanaście metrów , ale nie chcę dzielić z nimi , a w szczególności z nim - domyśliłem się , że chodzi o ojca - domu ...
- Emm... No jasne ... Wejdź ... - wpuściłem ją - Poczekaj tu ... Usiądź na kanapie , za 5 minut jestem .. - pobiegłem do moich kotków i przekazałem im tą okropną wiadomość . Szybko się zebrały i nie postrzeżenie wyszły .
Był do mój pierwszy raz ,kiedy zapłaciłem , a w pełni nie skorzystałem z usług .Tak na prawdę to wcale się nie rozkręciliśmy .
Ubrałem się i zszedłem do Alice . Dziewczyna siedziała skulona na sofie . Bez zastanowienia usiadłem obok niej . Mam szansę - pomyślałem . Przysunąłem się i delikatnie przytuliłem .
- Co  się stało ?- zapytałem udając , jakby mnie to interesowało . Zapłaciłem za gorąca noc , a zamiast korzystać , wyprosiłem moje zabawki . Nie miała kiedy przyjść ?
- Pokłóciliśmy się .... Wiem , że prawie nie ma różnicy , bo dzieli nas kilkanaście kroków , ale nie chce tam spać . Pros.. - przerwałem jej lekko muskając usta brunetki .
- Jasne .. Choć .. - pociągnąłem ją do pokoju gościnnego , który znajdował się na piętrze ,na przeciwko mojej sypialni .
- Tu jeszcze nie byłam .. - uśmiechnęła się i usiadła na łóżku , a ja zaraz obok niej .
- Nie było czasu , aby pokazać ci cały dom , więc teraz masz okazję ...- delikatnie dotknąłem opuszkami palców jej ciepłej dłoni - A o co poszło ? - zagadałem .
- Ehmm...- mruknęła  - Czy to ważne ?
- Skoro mam cię przygarnąć na jakiś czas , to chcę wiedzieć trochę więcej Alice .. - przybliżyłem się .
-O ciebie .. - zabrała swoją rękę .
-Jak to o mnie ? - chyba jej ojcu nie spodobało się to , że flirtuję z jego córką . To dobrze . Uwielbiam denerwować ludzi . Niesprawiedliwe jest tylko to , że ona za to dostaje . NIE ! Nie jest mi jej żal czy cos podobnego . Po prostu to ja ją tak jakby kuszę sobą i wychodzi jak wychodzi . Raz się zdarzyło , że to ona zaczęła .
- Ojcowi i matce nie spodobało się , że .. - zamilkła - ... nasze bliskie relacje ... - szepnęła .
- Bliskie czyli jakie ? - spojrzałem jej w oczy i nachyliłem się do jej ust - O takie ?-zacząłem ją zachłannie całować . Było mi dobrze . Chyba polubiłem te jej słodkie , miękkie usta ... Ej.. Który ja już raz to powtarzam ?! Chyba co jakiś czas o nich wspominam , ale to nic . One na prawdę są ...STOP SYKES ! Ogarnij dupę !
- Dokładnie ...- zarumieniła się po skończonym pocałunku .
- Wiesz ...Dobranoc Alice .. - cmoknąłem ja w usta po raz ostatni i poszedłem do swojej sypialni . Tam bez problemu zasnąłem .


No więc publikujemy rozdział 5 :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
3 komentarze - rozdział 

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 4

**Abby**


Wstawiłam kwiaty do wazoniku , a czekoladki włożyłam do lodówki .
- Masz na coś ochotę ? - spytałam Nathana , które bacznie rozglądał się po pomieszczeniu .
- Em... - podszedł bliżej - Na ciebie .. - mruknął i objął mnie w tali , przysunął bliżej siebie . Oparłam dłonie na jego klacie , aby móc go odepchnąć . Na próżno . Brunet był dużo silniejszy .
- Mogę jeszcze raz ? - spytał i spojrzał na moje usta .
- Ost.. - nie mogłam dokończyć , bo chłopak połączył nasze wargi w pocałunku . Miał bajeczne usta . Pogłębiliśmy na początku nieśmiały całus , w pełen pożądania pocałunek , który  nie wiem jak długo by trwał gdybym nie przypomniała sobie o pudle z bielizną . W jednej chwili oderwałam się  od zielonookiego .
- To ... - zarumieniłam się . Chłopak nadal miał swoje ręce na mojej talii .
- Ykhym ... - usłyszałam chrząknięcie .
- Tato.. - odskoczyłam od bruneta .
- Może przedstawisz mi swojego ... kolegę ? - spojrzał wrogo na Sykes'a .
- Nathan .. - podał rękę ojcu - Nowy sąsiad .. - uśmiechnął się , a tata niechętnie to odwzajemnił.
- My .. - zaczęłam - .. idziemy na górę .. - powiedziałam i wskazałam chłopakowi schody - prosto i na lewo .. - kiedy zniknął ojciec zaczął przesłuchanie .
- Od ilu godzin go znasz ? - serio ?
- Od dwóch dni .. - odparłam zadowolona .
- Co robiliście w kuchni ? Prze szkodziłem ? - zapytał , a ja wspominałam pocałunek z Nathan'em .
- Alice .. - użył mojego fałszywego imienia - Mówię coś do ciebie .
- W niczym .. - poszłam na schody - Było już po wszystkim .. - wyszeptałam i ruszyłam do pokoju .

**Nathan**


Już ją miałem ... Niestety przyczłapał jej ojciec i wszystko popsuł . Zrobiłem tak jak mi kazała .Wszedłem na górę , ale nie na lewo , lecz na prawo .
Znalazłem się w sypialni ich rodziców . Tak mi się przy najmniej zdawało . Nie wyglądała ona na pokój w stylu nastolatki lub małego chłopca . Postanowiłem poszperać póki dziewczyna siedzi jeszcze na dole . Przeszukiwałem szafki i nic . Zero dokumentów , telefonów . Okrągłe zero . W ostatniej szafce znalazłem kartę kredytową .
- No nieźle Sykes ... - uśmiechnąłem się . Niby mam dużo pieniędzy , ale żeby zaszaleć forsą kogoś innego ? Takiej okazji nie przepuszczę .
- Nathan ? - usłyszałem głos Alice . Usiadłem na łóżku . Po chwili brunetka znalazła się w pomieszczeniu .
- Na lewo , nie na prawo .. - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę . Kartę schowałem do tylnej kieszeni spodni .
- Ładnie .. - powiedziałem oglądając pomieszczenie . Było rzeczywiście bardzo dobrze przygotowane . Trochę wchodziło w mój styl . Tak naprawdę jedynym minusem było małe łóżko , znaczy się , łóżeczko . Jak ja bym na tym czymś chociażby spać . Nie wspomnę o seksie , który odbywałby się co noc . To łóżko nie wytrwałoby nawet godziny moich szaleństw z dziewczynami .
- Na pewno nie chcesz nic do picia ? - ponownie zapytała - Nathan ? - spojrzałem na nią . Może jak poproszę o herbatę , to sobie pójdzie , wtedy mam kilka minut za przeszukanie jej pokoju .
- Jeśli nie problem , to herbatki .. - uśmiechnąłem się .
- No pewnie , że nie . Za 5 minut jestem .. - wyszła . Mam około 5 minut . Wstałem i zacząłem przeszukiwać meble tak jak w sypialni jej rodziców . Początek był świetny .  Napotkałem na swojej drodze półeczkę z bielizną .
- Może się nie obrazi .. - powiedziałem chowając do kurtki parę stringów . Tak , to moje hobby - zbieranie bielizny . Takich majteczek to jeszcze nie miałem .
Następna była szafka z skarpetami , potem bluzki , spodnie , spódniczki , akcesoria np. wstążki , bransoletki . Na końcu , było równie miło jak na początku . Śliczne staniki . Wziąłem jeden , podobny w kolorze do dolnej części bielizny . W szafce znalazłem jakiś zeszyt .
- Pamiętnik ? - zapytałem . Szybko go jednak ukryłem , bo usłyszałem kroki Alice . Usadowiłem się na kanapie . Dziewczyna pomalutku postawiła kubek na stoliczku i usiadła obok mnie . No może ciut dalej , a nawet bardzo dalej ode mnie . Nie podobało mi się to więc przysunąłem się do niej i objąłem.
- Dziękuję za fatygę .. - wyszeptałem . Muszę jakoś zrechabilitować się po tym całym feralnym zajściu z moją kolekcją .
- Nie ma za co . Tak wypada .. - zarumieniła się . Jeszcze nigdy nie miałem styczności z tak nieśmiałą kobietką .
- Jutro poniedziałek . Masz jakieś plany ? - zapytałem i przysunąłem ją bliżej siebie .
- Raczej nie , ale ojciec coś gadał o szkole ... W sumie , i tak muszę dokończyć liceum . - odparła . Lekko się odsunęła ale ja jeszcze mocniej ją przytuliłem .
- Może powiesz mi coś o sobie ? - za proponowałem .
- A może raz niech panie nie mają pierwszeństwa ? - uśmiechnęła się . Była urocza . Ale stop ! To cel , nic więcej . W tej sytuacji mogę pozwolić sobie jedynie na sztuczną przyjaźń i ewentualnie seks . Nie mogę związać się nawet w sztuczny związek . Nigdy .
- Nathan James Sykes . Mam 21 lat ... - dziwnie na mnie spojrzała - Pochodzę z Londynu - skłamałem - I chyba tyle .. - mruknąłem .
- Masz rodzeństwo ? Gdzie pracujesz ? - zapytała .Myśl Sykes .
- Emm... Jestem pomocnikiem w schronisku ... - żeś palnął - ... Nie pracuję , rodzice przysyłają mi  kasę , jeśli już to dorywcza na jeden góra siedem dni praca . Nie mam . - kłamstwa za kłamstwami .
- Jedynak ...- szepnęła .
- Teraz twoja kolej piękna ..- przybliżyłem się.
- Jak mnie nazwałeś ? - zarumieniła się .
- Piękną ... Śliczna jesteś i jeszcze ten rumieniec .. -musnąłem jej szyję .
- Alice Rader .... 17 lat .. - stąd ten wzrok , ale , że stary jestem ? - Nie pracuję , nie chodzę aktualnie do szkoły . Mam brata .. - uśmiechnęła się .
Potem rozmawiając wypiliśmy herbaty . Przypomniałem sobie o karcie kredytowej i zaproponowałem :
- Masz może ochotę na zakupy ?- delikatnie położyłem swoją dłoń na jej udzie .
- Nie mam z czego szaleć na tych zakupach .. - zasmuciła się - Mogę tobie pomóc , chyba ,że znowu się na mnie wydrzesz .. -jeszcze bardziej posmutniała .Nie zrobiło mi się jej żal . Ani trochę . Uznałem ,że skoro to karta jej ojca , to chociażby ona powinna pobawić się .
Nie wiem czemu , ale podniosłem jej podbródek i lekko musnąłem usta .
- Już się nie gniewaj piękna ... - przytuliłem ją - Przepraszam jeszcze raz ..- powinienem zostać aktorem .
- Dobrze , zapomnijmy o tym... - odsunęła się .
- To pójdziesz ze mną ? - spytałem , nadal trzymając dłoń na jej udzie .
- Pod pewnymi warunkami ..- zaczęła . Spojrzałem na nią i zaczęła ponownie - Nie całujesz mnie . Nie dotykasz mnie .. - strzepała moją rękę - I nie wydzierasz się .
- Ehh..- tym razem ja " posmutniałem " - No dobrze . Skoro sobie tego nie życzysz .. - wstałem - Chodźmy ...- chwyciłem ją za dłoń .
Kilka minut byliśmy już na podwórku . Następnie razem ruszyliśmy do najbliższego centrum handlowego . Przez drogę nie wymieniliśmy ani jednego słowa .
- Choć tam.. - wskazałem na sklep z full cap'ami .
-Okej ..- odparła .
 Weszliśmy do sklepu i rozeszliśmy się . Wybrałem kilka czapek .Zacząłem je przymierzać , ale zaczęły przeszkadzać mi małolaty , które , że tak powiem , wpierdalały się przed lustro .
Postanowiłem pójść do przymierzali . Jak na złość wszystkie były zajęte . Jednak po chwili zobaczyłem  , że jedna jest otwarta . Wszedłem tam , a widok jaki zastałem bardzo mnie zadowolił .
- Hej piękna .. - uśmiechnąłem się do przymierzającej bluzę brunetki . Natychmiastowo się nią zakryła .
-C..co ty tu .. - zaczęła .
-Stoję ? - rozejrzałem się - Tak ,stoję . - uśmiech nr 5 i laska jest moja .
-Możesz wyjść ? Chciałabym się przebrać .. - zarumieniła się .
-Kontynuuj ... Minie przeszkadza .. - mruknąłem podchodząc bliżej .
- Miałeś mnie nie dotykać .. - przypomniała mi.
- Nie dotykam... - jeszcze bliżej ...
- Ale chyba zaraz dotkniesz .. - zaśmiała się i dosłownie wywalił MNIE z pomieszczenia . Czy długo czekałem  ? Dla faceta nawet 5 minut to jak 5 dni , więc... Eh..
- Przepraszam , że tak długo .. - wyszła , ja zaraz ominąłem ją i  wszedłem do przymierzalni .
Po zastanowieniu wybrałem tylko dwa , czarno-biały* i czarno-żółty .
Następnie zapłaciłem i ruszyłem z dziewczyną dalej . Wracając do zakupy . Brunetka nic nie kupiła w tym sklepie , bo jak to powiedziała " Nie ma kasy żeby kupić i to było wyłącznie przymierzanie .. " bla , bla , bla ...
Kolejny sklep .Był  bardziej dla kobiet , sukienki , szpilki , spódniczki , bluzeczki. Jakimś cudem dałem się tam zaciągnąć . Dziewczyna szybko chwyciła kilka sukienek i pobiegła , dosłownie , do czterech ścian zwanych przymierzalnią . Ja sobie poczłapałem po budynku i znalazłem  cudo .
Śliczną sukienkę . Moim zdaniem była urocza i jednocześnie cholernie seksowna . Chętnie bym ją w niej zobaczył , a potem zerwał to z niej . Tak .
- Alice .. - zawołałem ją .
- Tak ? - wyjrzała z kabiny .
- Ale nie mam za co ją kupić ..- mruknęła kiedy pokazałem jej cudo .
- Przymierz .. - wepchnąłem ja do pomieszczenia .
Po kilku minutach wyszła i muszę przyznać ,że gdybym mógł , to wepchałbym się tam do niej i wypieprzył . Tak bosko wyglądała .
- Nathan ... Kazałeś mi ją przymierzyć , a teraz szkoda mi ją zdejmować .. - posmutniała . A co mi tam .
- Kupie ci ją piękna .. - podszedłem bliżej , a ta otworzyła buzię .
-Nie możesz .. -zarumieniła się - Nie zasługuję ..
- Jeszcze  nie , ale za malutkiego całusa , jestem gotów kupić co tylko chcesz - tym bardziej , że mam kartkę twojego starego .
- Serio ?- zachichotała .
-Tak .. więc .. - nie dokończyłem , bo dziewczyna złączyła nasze wargi . Był on delikatny . Jeszcze nigdy się tak nie całowałem . Było inaczej ... Dużo inaczej .
- Przebieraj się i idziemy do kasy .. - uśmiechnąłem się .
Potem szybko poszło  .Zakup sukienki i odwiedzenie innych sklepów . Teraz wracałem z Alice do jej domu . Zatrzymaliśmy się przed drzwiami .
-Dziękuje za tak miły dzień ... - potrząsnęła torbą gdzie był jej , a raczej mój zakup  , dla niej - I za nią .. - podeszła i dała mi nagrodę . Słodkiego całusa . Pogłębiłem go , ale w oknie dostrzegłem niezadowoloną twarz jej ojca . Odsunąłem się . Przynamniej próbowałem , ale Alice poleciała z powrotem na mnie i znów zatopiliśmy się w pocałunku .
- To pa ..- pożegnała się i weszła do domu . Spojrzałem ponownie na okno . Nie widziałem " zadowolonej " miny starego laski .
Ruszyłem chodnikiem do " domu " . Przed furtką usłyszałem chrząknięcie .
- Nathan .. - odwróciłem się - To tylko cel - podszedł do mnie mój obecny szef .
- Tak wiem , ale to ona..
-Nie obchodzi mnie to ... - przerwał - Pozwoliłem ci na zabawę nią , ale masz zdobyć jak najwięcej informacji . Jeszcze się w niej zakochasz .. -powiedział poważnie , a ja wybuchłem śmiechem .
- Ha  , ha , ha ! Ja ? Zakochać ? Śmieszne .. - dalej się śmiałem .
- Uważaj .. - ostrzegł i zniknął w mroku nocy .
Rozbawiony wszedłem do domu . Spojrzałem w lustro , a tam .
- Matko.. - mruknąłem na widok malinki na szyi i dużym śladzie szminki na twarzy . Przez przypadek , chyba, wspomniałem dzień z Sophie ,czy też Alice .Nie ważne . Umyłem się i zmecony poszedłem spać .

**James**


Wróciłem do domu. To co zobaczyłem zdziwiło mnie, moja córka całowała się z tym sąsiadem.
- Ykhym
- Tato.. - odskoczyła od niego
- Może przedstawisz mi swojego ... kolegę ? - spojrzałem na mężczyznę
- Nathan .. - podał mi rękę - Nowy sąsiad .. - uśmiechnął się, z przymusu odwzajemniłem to
- My .. . idziemy na górę .. - powiedziała - prosto i na lewo ...
- Od ilu godzin go znasz ? - byłem wkurzony
- Od dwóch dni .. - odparła
- Co robiliście w kuchni ? Przeszkodziłem ? - zapytałem - Alice. Mówię coś do ciebie .
- W niczym - poszła. Chyba powiedziała jeszcze coś pod nosem, ale już nie usłyszałem. Nie miałem do roboty nic ciekawego, więc włączyłem telewizję. Kiedy mówiono o poszukiwanych Williams'ach odruchowo wyłączyłem odbiornik. Zacząłem rozmyślać, skąd znana jest mi twarz tego Nathan'a... To podejrzane, że znają się 2 dni i już się całują. Mam nadzieję, że on nie chce jej wykorzystać, na oko jest od niej 2/3 lata starszy. Ale nadal nie wiem, skąd znam tę twarz. Przy okazji spotkania Danny'ego spytam się go o niejakiego Nathan'a. Nie wiedziałem co robić. Telewizja odpada, internetu brak. Z Max'em się nie spotkam, Katy poszła do młodego do szkoły. Zostało mi przejść się. Postanowiłem wybrać się na spacer do Central Parku. Po drodze spotkałem kolejnego starego znajomego - Nick'a Carter'a. Mężczyzna szedł z jakimś psem.
- Hej Nick, jak dawno cię nie widziałem - powiedziałem
- O witaaaaj....
- Paul - przerwałem - Paul Rader
- Co? A nie Jam...
- Nie. Paul. Mam na imię Paul
- Czekaj. Nie rozumiem. Wejdziesz do mnie i opowiesz mi o co chodzi?
- Dobrze.
Ruszyliśmy w stronę jego domu, parę minut później byliśmy już w środku. Muszę przyznać, że nieźle się urządził. Wskazał na pomieszczenie i powiedział żebym się rozgościł. Skąd znam Nick'a? Odbywał praktyki u Max'a. Mężczyzna przyszedł z 2 filiżankami kawy.
- No więc. Opowiesz mi o co chodzi i dlaczego przedstawiasz się na ulicy jako Paul a nie jako James? - spytał - czy to chodzi o tą sprawę poszukiwania was?
- No więc, tak... Chodzi o to, że posądzają mnie o zabójstwo tej dziewczyny, a nie zrobiłem tego. Pojawiły się jeszcze groźby. Postanowiliśmy się wynieść, pod nowym nazwiskiem. Jeżeli teraz nas odnajdą to, będę musiał poddać się. Przez to przedstawiam się Paul Rader. A tak przy okazji, nie kojarzysz, żebyśmy prowadzili sprawę jakiegoś bruneta o imieniu Nathan? Ty masz pamięć do twarzy, imion i tym podobnych... - powiedziałem i dodałem jeszcze mały opis jego twarzy
- Był jakiś Nathan, ale jako świadek. Możesz go kojarzyć, bo Max miał tą sprawę. Wtedy byłem u niego na praktykach. Nazywał się... jakoś na S. Nie pamiętam, ale wiem, że analizowałem dokładnie jego kartotekę. Było na niego masę spraw założonych, ale w każdej świadkowie decydowali się na odwołanie zeznań.
- Dobra. Czyli wiem już więcej. Dziękuję ci. Mam nadzieję, że mnie nie wydasz...
- No pewnie, że nie! - zaśmiał się - nie odważyłbym się. Jesteś bratem mężczyzny, który nauczył mnie wszystkiego co umiem w swoim zawodzie. Nie jestem takim hamem - uśmiechnął się
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Później pożegnałem się z nim i poszedłem do domu. Sophie nigdzie nie było. Pewnie była z tym Nathan'em. Siedziałem przy oknie i patrzałem, czy może nie idzie.  Telefon zawibrował. Dostałem SMS'a od Danny'ego

Broń i papiery już gotowe. Przesuwam termin odbioru na jutro, tam gdzie ostatnio o 23.

Odpisałem zwykłe OK i patrzałem dalej. Zobaczyłem Nathan'a i Sophie. Dziewczyna potrząsła torbą, a potem pocałowała go. Zdecydowanie nie podobało mi się to. Potem córka weszła do domu.
- Sophie! Pozwól do mnie ! - krzyknąłem
- Tak?
- Co to miało być? - byłem zdenerwowany
- Nic. Jak się nie podoba to nie patrz - powiedziała i poszła na górę
- Kurwa. Sophie! Ja jeszcze nie skończyłem! - krzyknąłem
- Ale ja tak! - odkrzyknęła
I weź tu dzieci wychowaj... Rozumiem, że dziewczyna ma ciężki okres, przeżywa to. Ale nie powinna robić takich rzeczy. Tak nagle całuje sąsiada, który z tego wynika, że ma jakąś kryminalną przeszłość. Nie podoba mi się to ani trochę, ale dogadaj się z nią...  Chciałem, żeby wieczór minął jak najszybciej... Kiedy Katy przyszła opowiedziałem jej o naszym świetnym nowym sąsiedzie, oraz o tym co robi nasza córka. Podzielała moje zdanie na ten temat. Zmęczony upadłem na łóżko.

**Next Day

Obudziłem się dość późno jak na mnie - była godzina dziewiąta. Na telefonie miałem jedną nieodebraną wiadomość - od Max'a.

Ojciec idzie w zaparte, nie idzie mu wytłumaczyć, że to nie ty. Przepraszam Cię, zrobiłem co mogłem...

Nie wierzyłem w to co czytam. Ojciec nie potrafi zrozumieć pomimo wielu argumentów Max'a? Trudno. Dla niego będę kryminalistą, może dla każdego się nim stanę. Mam to już gdzieś. Będę próbował odnaleźć prawdziwego sprawcę, oczyścić się z tych nieprawdziwych zarzutów.. Odpisałem mu

Trudno Max. Nie przejmuj się. Ta sprawa jest między mną a nim. Skoro chce wierzyć w coś, co nie jest prawdą niech mu będzie. Ja nie muszę mieć z nim kontaktu, nic. Jeszcze kiedyś zwątpi w to co zrobił nie przyjmując twoich słów do wiadomości. 

Ubrałem się w dresy. Przydałoby się zadbać o formę. Wyciągnąłem moją MP3, którą zawsze miałem przy sobie. Za każdym razem, kiedy szedłem biegać musiałem mieć coś do słuchania. Wciągnąłem trampki na nogi i zacząłem biec.

Rozdział 4 za nami ^^
Przepraszamy za długą nieobecność
Teraz  rozdziały będą w odpowiednim czasie ^^
3 kom. - rozdział