poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 1

**James**

Siedziałem w celi. Była 18. Skończyły się jakiekolwiek odwiedziny, z tego powodu nie liczyłem na żadnego gościa w więzieniu.  Wtedy do mojej celi wszedł policjant, który nienawidził mnie. Był to ojciec Lily. Zawsze odradzał jej pracę w tej kancelarii, zwłaszcza z powodu posiadania mnie jako współpracownika.
- Zostałeś wypuszczony za kaucją - powiedział szorstko. Wyszedłem za nim. Więzienne rzeczy oddałem, a przebrałem się w swoją skórzaną kurtkę.  Czułem na sobie wzrok ludzi, którzy myśleli że na prawdę zabiłem Lily. Wyruszyłem pod dom. Byłem zmuszony iść na nogach. Nie miałem pieniędzy na taksówkę, czy też na bilet autobusowy. Po dłuższej podróży dotarłem. W drzwiach powitała mnie moja żona, Katy. Później przywitałem się z Sophie i z Tom'em. Kiedy byliśmy już sam na sam z żoną pokazała mi groźby, które znalazła pod drzwiami dosłownie parę minut temu. Były zdjęcia nasze, oraz naszych dzieci przekreślone czerwonym markerem. Każe z nich było robione z ukrycia. No i  do tego jeszcze kartka "WYNOŚ SIĘ Z NASZEGO ŻYCIA ZABÓJCO".  Dyskutowaliśmy przez dłuższy czas, aż w końcu Katy namówiła mnie do ucieczki. Poszedłem do pokoju syna, za to moja żona poszła porozmawiać z Sophie. Nie byli zadowoleni z pomysłu. Ucieczkę ustaliliśmy na następny dzień z samego rana. Poszukiwałem jakiegoś domu do wynajęcia, od razu znalazłem idealny na obrzeżach Nowego Jorku. Nie był za duży, ale i nie za mały. Idealny. Nikt nie będzie się spodziewał, że znajdzie nas akurat tutaj.  Pieniądze nie były problemem - zarabialiśmy dużo. Zrobiło się późno, więc poszedłem spać. Musieliśmy wstać bardzo wcześnie.

Następny dzień - godzina 4.50

Obudził mnie budzik. Myślałem, że mój powrót do domu i planowana ucieczka był tylko snem, ale niestety była to prawda. Poszedłem obudzić dzieci. No więc zaczęło się. Poszliśmy z najważniejszymi rzeczami do auta. Wyjechaliśmy z Bostonu .
- Każdy zostawił telefon w domu ? - spytałem .
-Taak.. - powiedziała Sophie .
-Wiem , że jest wam ciężko , ale mam nadzieję , że zrozumiecie .. - powiedziałem - oby - dodałem .
Jechaliśmy jakieś 4 godziny. Musiałem załatwić sobie fałszywe prawo jazdy i dowód. Po drodze każdy się uczył swojego nowego imienia i nazwiska.
- No więc jak się nazywacie? - spytałem
-Mike Rader 
- Emma Rader 
- Alice Rader
- Dobrze. Jesteśmy prawie na miejscu - powiedziałem 
Po 10 ujrzelismy skromny domek. Czekała już w nim Erin - kobieta od której mieliśmy go wynajmować. Oprowadziła nas po nim. Kiedy już zapłaciłem kobiecie wyszła, a my zabraliśmy się za rozpakowywanie. Nie zajęło ono zbyt dużo czasu - nie mieliśmy co rozpakowywać. Wziąłem telefon, ale nie mój. Była to komórka,  którą zabrałem Lily. Wiedziałem o istnieniu jej innego maila, tyle że mój prawnik nie chciał w to uwierzyć. Na kartce miałem wszystkie możliwe hasła. Niestety jest jeden problem. Nie mogę skorzystać z internetu w telefonie, a wi-fi tutaj brak.

** Sophie **
Po szkole jak zwykle szłam do domu . Niespodziewanie podbiegła do mnie Ann . Była moją koleżanką z klasy .
- Hej Ann . Co jest ? - spytałam zdyszanej dziewczyny .
- Pa-patrz... - wydusiła z siebie podając mi gazetę . Zobaczyłam nagłówek i nie mogłam w to uwierzyć . - " Oskarżony o zabójstwo ! " - zacytowałam nagłówek i ponownie spojrzałam na zdjęcie ojca - Ale , ale to niemożliwe .
- A jednak .. - powiedziała Ann gdy jej oddech doszedł do normy .
- Nie wierzę w to ... - nadal wpatrywałam się w zamieszczony artykuł . Pożegnałam się z koleżanką i jak najszybciej tylko mogłam biegłam do domu . Muszę się dowiedzieć o co chodzi z tym morderstwem , za którym rzekomo stoi mój ojciec . Droga do domu nie byłą miła .Wszyscy sąsiedzi się we mnie wpatrywali i gadali o naszej rodzinie . O tym jakim potworem jest James oraz , że zasługuje na najwyższy wymiar kary . Oprócz tego czułam jak ktoś za mną idzie i śledzi każdy mój ruch . Nie byli to sąsiedzi . Na podwórku stało auto mamy . Szybkim krokiem weszłam do domu . Przy stole siedział tata i zaraz obok niego mama .
- Część Sophie .. - przywitał się .
- Sophie idź na górę . Zaraz przyjdę i porozmawiamy . - powiedziała mama . Zrobiłam to o co mnie prosiła . Poszłam do swojego pokoju. Po drodze spotkałam Tom'a .
- Siemka .. - uśmiechnął się i wszedł do swojego królestwa .
- Cześć .. -zatrzasnęłam drzwi . Nie musiałam długo czekać na mamę , bo po około 15 minutach zapukała do drzwi mojego pokoju .
- Proszę .. -powiedziałam . Do pomieszczenia weszła mama . Delikatnie usiadła u mnie na łóżku , na wprost mnie .
- Więc słucham .. - wyszeptałam .
-  Wiesz o czym chcę z tobą porozmawiać ? - kiwnęłam twierdząco głową - Twój ojciec nie słusznie został posądzony o zabójstwo ..
- Tyle to i ja wiem .. - syknęłam .
- Sophie , wiesz doskonale , że współpracownicy ojca byli zazdrośni o jego dochody oraz wysokie stanowisko w pracy . Oni tylko czekali na taki moment . Czekali na to , aż w końcu będą mogli złożyć jakąkolwiek skargę na niego . Knuli przeciwko niemu . Jestem pewna , że to oni stoją za morderstwem . - spuściła głowę , zapanowała cisza - Sophie - po chwili znów usłyszałam jej głos - Musimy opuścić Boston ...
- Co ?! Dlaczego ?! - krzyknęłam . Miałam zostawić przyjaciół ? Studia i całą resztę na której mi zależało ? Nigdy !
- Groźby .. - odparła jednym słowem .
- I co z tego ? Wcześniej też były .. - burknęłam wspominając inne tego typu przypadki . Często spotykałam się z wybitym oknem przez kamień , a na nim karteczka z groźbą .
- Ale tamte były niegroźne ... Co jeśli te się nasilą i w końcu stanie się wam , albo nam krzywda ? Pomyślałaś o tym ? - spytała .
- No nie ... - odparłam . Nie myślałam o tym w ten sposób . Nie chcę aby komuś stało się coś złego . Mama powiedziała żebym się spakowała , bo jutro o samym świcie opuszczamy Boston . Nie chcieli mi powiedzieć gdzie teraz zamieszkamy , ale udało mi się podsłuchać rozmowy rodziców . Nowy Jork na nas czeka .

Następny dzień - godzina 4.00 

Poranna toaleta wykonana . Makijaż zrobiony . Walizki zapełnione . Pozostało mi się jedynie ubrać . Postanowiłam na coś wygodnego w moim stylu .
Gotowa poszłam do reszty rodziny czekającej przy aucie . Zapakowaliśmy walizki i ruszyliśmy . Całą drogę przesiedzieliśmy cicho . Jedynie raz ojciec zabrał głos pytając czy zostawiliśmy telefony w starym domu . Mieliśmy mieć nowe imiona i nazwisko . Alice Rader . Świetnie ...
4 godziny później byliśmy przed nasza posiadłością . Przywitała nas jakaś kobieta . Chyba ona miała wynająć nam budynek . Oprowadziła nas po domu . Kilka minut później zaczęliśmy " wielkie " rozpakowywanie . Mój pokój nie był aż tak zły . Nawet podobny do starego .
Postanowiłam przebrać się w cos wygodniejszego . Postawiłam na sweterek , spodenki, czarne rajstopy i buty . 
 Muszę przyznać , że bardzo szybko się zadomowiłam . Jadłam właśnie kanapeczki z moim nowym pokoju . 
- Nawet się z wami nie pożegnałam .. - powiedziałam patrząc na zdjęcie klasowe , które zawsze mam przy sobie .




Hej Wam :P
No więc pierwszy rozdział za nami. 
Jak Wam się podoba?
Liczymy na Wasze opinie :)
Następny rozdział planujemy dodać w czwartek. 
2 kom. - rozdział 


3 komentarze:

  1. Rozdział świetny! Genialny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny.
    Życzę weny i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba <3
    Dawajcie szybko NN. Dopiero początek , ale przyciągnął moją uwagę. Mam słabość do imienia James :33
    Bardzo czekam na dalsze rozdziały , chce się dowiedzieć co będzie dalej...

    Wkradła się mała literówka : Każdy z was zostawił teleFon w domu ? * #Takaczujna XD

    Weny :*

    Zapraszam :http://please-be-with-me-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń